Książka Andrzeja Drzycimskiego to fascynująca opowieść o sile propagandy na usługach totalitarnego państwa. Kłamstwo i manipulacja stały się narzędziami brutalnej walki, wcale nie mniej skutecznym niż czołgi i samoloty.
Historyk – znany badacz dziejów Westerplatte – patrzy na problematykę moralnego szantażu, będącego istotą totalitarnej propagandy, z perspektywy byłej Wojskowej Składnicy Tranzytowej i jej obrońców. To właśnie polska placówka w Gdańsku stała się poligonem doświadczalnym dla ministra propagandy Josepha Goebbelsa.
Jej główne cele były proste: przekonanie świata, że nie warto umierać za Gdańsk, a także zastraszenie Polaków. To drugie nie udało się nawet w znikomym stopniu. Po kapitulacji załogi majora Sucharskiego Goebbels musiał wytłumaczyć Niemcom i światu, dlaczego niemieccy żołnierze nie byli w stanie przez siedem dni zdobyć półwyspu.
Westerplatte dla Drzycimskiego jest pretekstem do głębszych refleksji na temat prowadzenia wojny przy pomocy zmanipulowanej informacji podawanej przez wyspecjalizowane w kłamstwie instytucje. Na blisko 200 stronach publikacji Autor tropi budowane przez III Rzeszę mity dotyczące wojny 1939 r. (choćby ten dotyczący szarży polskich ułanów na czołgi) odsłaniając moc i jednocześnie kruchość kłamstwa.